czwartek, 3 maja 2012

Rozdział: 7. – Powrót do snu…

Sorry za błędy!!
Rozdział: 7. – Powrót do snu…
Następnego dnia, byłem umówiony z przyjacielem. Tak z tym samym, co ostatnio. Andreas, miał mi pomóc zrozumieć sny, a żeby to zrobić miał wziąć do galerii właśnie mnie. Podobno, znalazł jakieś źródło „snu”.
Usiadłem na łóżku, była 10.30, gdy wstałem, wziąłem prysznic i teraz, właśnie wiążąc gumką włosy, ruszyłem, patrzyłem na Toma, który jeszcze się nie ruszył z łóżka, a jedynie, westchnął i ucałował moje wargi. Byłem ubrany w czarny T-shirt oraz ciemne spodnie. Nogi ubrałem sobie czarne Adidasy.
Gdzie idziesz? – Zapytał mnie smutno humanoid, wstając powoli z łóżka
- Idę do galerii, a później muszę coś sprawdzić… – Powiedziałem ubierając bluzę.
- Czy mogę iść z wami? Troszkę się tutaj nudzę… – Westchnął ubierając swoją za dużą koszulę.
- Pewnie… – Właśnie kończyłem wiązać buty. Wstałem, a następnie ruszyłem do drzwi, za którymi czekał już Andreas. Blondyn siedział na schodach, trzymając smycz z kluczami, zapewne do mieszkania. Wyszliśmy po chwili, a Tom odetchnął rozluźniony, po czym przywitał się.
- Hej, Andreas… – Uśmiechnął się lekko.
- Siema, Tom, Bill, idziemy?
- Cześć, Andy… Pewnie. – Mruknąłem.
***
Weszliśmy do galerii i od razu zostałem pociągnięty przez przyjaciela pod jeden z jego ulubionych obrazów, który zawszę pozwalał mu pomyśleć. Gdy byliśmy w liceum, przychodziliśmy tu, po czym godzinami patrzyliśmy na ten obraz. Przedstawiał on; wieczorny krajobraz z zachodzącym, na polanie słońcem, na pierwszym planie była droga z niewielkimi zakończeniami lasu, a na niej dwoje chłopców, którzy biegli ulicą. Jeden z nich płakał, a ten drugi biegł przed siebie, jakby po pomoc.
-Hmm… Nigdy nie rozumiałem tego obrazu. – Burknął obrażony Tom, rozglądając się na boki.
- Bill – zwrócił się do mnie Andreas – przyjrzyj się temu obrazowi i powiedz mi, co widzisz..
- To, co zawszę… Dwoje chłopców, jeden z nich ma zakrwawione kolana, a ten drugi… Tak jakby… -Przyjrzałem się jeszcze przez chwilę i dodałem: „Byli braćmi”. Chłopak kazał mi się dalej wpatrywać, w obraz. Więc patrzyłem, głęboko zamyślony w to dzieło. Chłopcy byli braćmi, na pierwszy, rzut oka, ale po bliższym przyjrzeniu się można by dostrzec, jaśniejszą cerę u rudego chłopca i ciemnobrązowe oczy, a u tego drugiego ciemną skórę i jasnoniebieskie oczy. – Chodzi, o widzenie metafory oraz jakąś stratę. Ten chłopiec, biegnący z przodu, czuję jakąś zapewne jakąś stratę…
- Ale nie mówimy teraz o metaforach… – Westchnął chłopak.
- Widzę, sztukę…
- Dobrze, Bill a oprócz? – Zapytał z rozbawieniem chłopak.
- Technikę?
- Nie… Główkuj dalej…
Tom oglądał inne muzealne eksponaty, a ja cały czas patrzyłem i starałem się zrozumieć.
- Hmm… Złudzenie?
- Blisko, ale to nie to. Złudzenie występuje najczęściej w naszych receptorach mózgowych, tam też mamy szanse na przetworzenie rzeczy, tych, które są, na, co dzień dla nas niezrozumiałych..
- Ehh… Chodzi, o prawdę?
- Dokładnie… Ten obraz, przedstawia nam dwoje chłopców, którzy bawili się zapewne, ale fakt, faktem, ten jego przyjaciel opuszcza go i odchodzi od niego.
- Do czego ty zmierzasz?
- Do twoich snów Bill.. A konkretnie do zrozumienia ich.. Ten obraz ma duszę.. Ten Obraz zapadnie Ci w pamięć. Żyjesz w ciągłym stresie. Mój pogląd na sztukę i naprawdę jest podobny do twoich snów… Niektóre rzeczy wyglądają na prawdziwe, ale nimi nie są. A „te” drobnostki, czy jak ty to ładnie zwierz? Amm… „błahostki” są bezwartościowe. W rzeczywistości jest całkiem odwrotnie. W snach są zarówno złudzenia, jak i prawdy.. Problem polega na rozdzieleniu ich…
- Czyli chcesz mi przez to powiedzieć, że moje sny są prawdą?
- Dokładnie.
- Czyli… Ten świat, do którego się przenoszę to…
- Tak, to Realia*..
***
                Siedział na skraju skał i patrzył przed siebie i nucił piosenkę, którą tak bardzo lubił śpiewać. Było nią „In die nacht”. Pamiętał, jak zawsze chcieli założyć zespół. Pamiętał, jak jego oczy błyszczały radośnie, gdy pisali razem piosenki… Ale później jego ukochany, młodszy brat znalazł sobie dziewczynę, a kilka tygodni później, okazało się, że ciemnooki ma go za totalnego debila i idiotę. I właśnie od tego czasu… On zmienił się. Zaczął być złym człowiekiem. Do tego dnia, w którym poznał ją. Długonoga, piękna istota. Była na pół-człowiekiem, a na pół kotem. Zakochał się w niej i… Miał wziąć z nią ślub, ale… Ktoś go zamordował.
Podniósł głowę. Coś bardzo szybko spadało w dół. Zeskoczył ze skarpy w dół i wylądował na wodzie. Tak na wodzie, a nie w wodzie. Nie od dzisiaj było wiadomo, że do tej krainy przybywały: smoki, demony, ludzie i magowie. No właśnie, ten bohater jest magiem wody. Potrafi ugasić każdy pożar, stać na wodzie oraz zmieniać wodę w lód.
- Kurwa mać…! – Krzyknął i złapał osobę, która dosłownie spadła z nieba. Spojrzał na tę osobę i wrzasnął z nie dowierzania.
***
                Andreas zabrał nas do jakiegoś miejsca. Było to miejsce, jak się okazało tak zwane miejsce „połączenia”, między dwoma światami. Teraz to byłem totalnie przerażony. Andy, dotknął ręką miejsca na ścianie i odskoczył, na pewną odległość rozszerzając ręce i dotykając mojej klatki piersiowej.
- Jak będziesz chciał wrócić, to idź do mojej przyjaciółki. Wilczycy… – Po chwili moje ciało upadło. Tak… Ciało, a moja dusza została wciągnięta do tamtego, dziwnego czegoś, chyba to dziura była. Andreas położył moje ciało na jakiejś skrzynce i okrył je kocem, po czym wszystko zaczęło się dziwnie zamazywać, a ja sam zacząłem znikać. Zamrugałem oczyma i znalazłem się w portalu, a później poczułem, jak zaczynam spadać w dół, a moją duszę zaczynają oblegać skóra i kości.
- Aaaaaaaaaaaa! – Wrzasnąłem i zacisnąłem powieki.
Poczułem jak wpadam na coś… Kogoś? A później otworzyłem oczy i spojrzałem na… O boże, to nie może być prawda, to nie może być on!
- Nic Ci nie jest? – Zapytał chłodno mnie mój własny… Brat.
 - T… Tom! – Rozpłakałem się i mocno się w niego wtuliłem. – Tom, przepraszam… Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
- Bill… – Tom objął mnie, klęcząc na wodzie. Łkałem cicho, a on gładził mnie po plecach uspokajająco.
- Tom, nie masz pojęcia, jak ja za tobą tęskniłem…
- Chodźmy stąd.. – Szepnął cicho, wprost do mojego ucha, wyciągając w moją stronę swoją rękę. Zadrżałem niepewnie, ale złapałem go za dłoń. Pomógł mi wstać.
- D-dobrze… – Szepnąłem i spojrzałem mu w oczy. Takie same jak moje… Takie czekoladowe.
- Tom, musisz wrócić do domu… Do mnie.
- Ja nie mogę wrócić, Bill… Moje miejsce jest tutaj w tej krainie. Chodź, zaprowadzę Cię do Wilczycy. – Mruknął i przytulił mnie, a chwilę później zniknęliśmy.
***
                Pokój mojego brata w tym świecie był brązowy z ciemnymi odcieniami żółci. Po prawej, od wejścia stało dwu osobowe łoże, które aktualnie okupowałem, ja. Na ścianie wisiały przeróżne obrazy, a na panelach, – Które były zresztą jasne – leżał dywan w kształcie sztucznej skóry niedźwiedzia.
Tom stał przy ścianie, jego wzrok był pusty i smutny. Powiedziałem, mu o jego kopii, oraz o tym, że może dać mi swoją duszę, a ja dam, ją robotowi i będzie tak jak dawniej. Niestety, Tom rozbił wazon samym wzrokiem, a później wywiązała się po między nami awantura, której skutkiem były następujące słowa:
- … Tom ja… tęskniłem za tobą, a ty tak mnie traktujesz? – Zapytałem smutnym tonem, siedząc, jak na szpilkach w dużym łóżku brata. Tom milczał zaś. Wyglądał na zamyślonego. – Tom nie ignoruj mnie… – Rozpłakałem się.
- Ohh… Daj spokój Bill… – Syknął nagle mój bliźniak. – Już zapomniałeś, jak mnie potraktowałeś?
- ­Tom, o czym ty gadasz? – Zapytałem z szokowany.
- Teraz to idiotę udajesz?! – Warknął zimno. Gdyby wzrok mojego bliźniaka mógł zabijać, to ja bym leżał już dawno martwy. Zacząłem drżeć, Tom nie był sobą, a zwłaszcza, gdy był zły. – Za każdym razem dławiłem te uczucie! Wiesz, jak to mnie boli?! – Wrzasnął, a ja po moich policzkach spłynęły łzy. Ukryłem smutek w dłoniach, wraz z moją załamaną twarzą.
- Tom popełniłeś samobójstwo, bo twojej ukochanej podano złe antygeny, człowieka! – Podniosłem zapłakaną twarz z rąk.
- Ja się wcale sam nie zabiłem. Za bardzo ją kochałem…
- Tom… – Przerwał mi ponownie.
- To Ty zabiłeś mnie! Ty mi to zrobiłeś Bill! – Nie rozumiałem, o co mu chodzi.
- Jak to ja? – Zdziwiłem się nie na żarty. Chłopak spojrzał na mnie pustym wzrokiem.
- Zabiłeś mnie! Nienawidzę Cię, Bill! – Warknął zimno. W moich ciemnobrązowych oczach, pojawiły się łzy. Było mi przykro. – To twoja wina! Gdyby nie Ty…
- Tom przestań! Przestań! Ja nic nie zrobiłem! – Krzyknąłem szlochając. – Tego dnia, w którym nakryłeś mnie z Annie w łóżku, załamałeś się i uciekłeś, a później popełniłeś samobójstwo!
- Gówno prawda, Bill, nie pamiętasz, jak pobiegłeś za mną i zaczęła się awantura? A później mnie zepchnąłeś z budynku?! – Tom był już na ful wkurwiony.
- C-Co?! Tom, ja bym w życiu Ci czegoś takiego nie zrobił… – Powiedziałem cichutko, łkając.
Do pokoju Toma weszła jakaś mała dziewczynka z maską wilka na twarzy. Miała żółte oczy, a gdy tylko zmierzyła mnie wzrokiem, przestałem płakać, a zacząłem się jej cie kawsko przyglądać. Miała bose stopy. Jej ciało było obwinięte w bandaże, co dość ciekawie wyglądało na jej chudziutkim ciałku.
- Tom, mam złą wiadomość… Mamy kłopoty z sam wiesz, czym…
- Na wszystkich Bogów, znowu?!
- Tak, zabrali nasze zapasy, a później zabrali go… – Po jej policzku spłynęły łzy.
- Ehh… Odeślij go do jego Strefy, a ja zajmę się wszystkim… – Stwierdził, a ja nie rozumiejąc, o co chodzi, spojrzałem na nich nie pewnie, a następnie zapytałem:
- O co chodzi?
- Wojsko Hebi** zaatakowało nasze ziemię i zabrało naszego „mędrca” a po za tym… – Tom jej przerwał.
- A co go to obchodzi? Odeślij go i już…
- Tom pomogę Ci… – Szepnąłem.
- Nie, poradzę sobie sam… – Prychnął chłodno, bliźniak i opuścił pomieszczenie.
- Dlaczego taki jesteś?! – Warknąłem lodowato wstając. Miałem nie, co inny mniej wyróżniający mnie od innych ludzi strój, a mianowicie: brązowe spodnie, czarne buty – nie moje adidasy – oraz ciemną kolkę, a na nią miałem narzuconą brązową kamizelkę.
- Daj mu czas, na oswojenie się z tą sytuacją. – Westchnęła dziewczyna w Wilczej masce. – To dla niego trudny czas…
- Ale on może umrzeć! – Jęknąłem płaczliwie.
- Nie bój się… Jest silnym wojownikiem. Mam Cię odesłać? – Zapytała dziewczyna siadając na łóżku i rozmyślając nad czymś intensywnie. Usłyszałem trzask zamykanych drzwi. Gdzie on do diabła poszedł?
…****** …
_______________________________________
* Realia – Kraina snów, Billa. Miałam wielką ochotę dać Arkadia, ale to już było T.T
** Hebi – Występuję tutaj, jako wojsko. Aczkolwiek samo słowo „hebi” oznacza z japońskiego języka „Wąż”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz