środa, 18 lipca 2012

Rozdział: 5. - Las epilogu:


Zapraszam, od teraz wszystkich, którzy czytają mojego bloga, (nawet tych z poza Polski), do komentowania:)
Następne opowiadanie?
Macie kilka do wyboru:
·        Za maskami: – Głównie opisy, snów; miłości; brak seksu i bliźniacy się znają. Kategorie: Romantyczne.
·        Diament zmysłów: – Seks oraz kradzieży. Kategorie: lekki kryminał.
·        Tajemnicza świeca: – Przemoc, seks&erotyka, opisy zboczeń. Kategorie: Mocny kryminał; tajemnica.
Odpowiedzi na komentarze:
         Obsesja: To jest sen! Ich wspólny sen…
Dedykację:
         *Dorcik – Za budujące komentarze.
         *Obsesja – Za Twoje opka ]:->!!
Las strachu/ epilogu… [5/5]:
Gdy znów otworzyli swoje oczy, znajdowali się w pomieszczeniu z pożółkłymi, krwawo płaczącymi ścianami. Bill zadrżał, gdy poczuł, jak za jego plecami coś się porusza. Odwrócił się i zobaczył drzwi.  Poczuł oblewający go dreszcz i fale zimna.
-        Rozdzielamy się… – Szepnął i spojrzał na nią. – Masz wszystko?
-        Tak… Myślę, że tak.
          Bez cienia strachu rozbiegli się. Bill otworzył drzwi i poczuł, zapach krwi. Przez jego ciało przeszedł kolejny dreszcz. Wyciągną broń i latarkę, po znieważ to pomieszczenie było ciemne. Pomieszczenie, a raczej, długi korytarz, który posiadał mnóstwo tablic, co kilka naście metrów. Na końcu korytarza były drzwi, w kolorze krwi. Podbiegł do nich nacisną je. Tym razem znalazł się w ciemnym, labiryncie. Jedna jego część, musiała prowadzić do kolejnych drzwi, pomyślał i zobaczył w bok. Była tam mapa. Nie wiedział, co go czeka, ale podszedł i przyjrzał się mapie:
- Prosto w lewo, później prosto w lewo, w prawo, znowu na lewo, do końca korytarza i w lewo, później w prawo i do końca i ta będą drzwi.
         Labirynt Niny prosty, ale tak na prawdę cholernie trudny. Z szybko bijącym sercem pobiegł tak jak mu kazała mapa.
***
W tym czasie Paulina odkryła stare zwoje przed z II wieku. Nie miała pojęcia, co to, ale schowała je do plecaka. Odwróciła się i spostrzegła cień.
-        Bill, czy to ty? – Śmiech. Był to śmiech dziecka. Odwróciła się przodem do źródła dźwięku i podeszła do dziewczynki. – Cześć malutka… – Dziecko bawiło się przednio lalkami. Nagle odwróciło się i spojrzało przerażone na swoją własną starszą kopię. Kobieta miała około 20lat i tasak w ręce. Subtelnym ruchem przejechała po twarz dziecka, własnym, długim palcem. Paulina przerażona wrzasnęła i upadła na tyłek z głośnym hukiem i zaczęła się cofać, aż pod ścianę.
***
         Bill doszedł do drzwi i je otworzył. Znalazł się krematorium, chyba. Wydedukował to, niczym Sherlock Holmes, po zapachu oraz po tym, co zobaczył. Jeden z demonów spalał żywcem jakieś ciało przywiązane do szerokiej blachy. Nie mógł mu już pomóc!
         Wycelował w demona i strzelił. Jego ciało upadło się zrosło, a demon z przerażającą szybkością podbiegł do niego. Bill, strzelał z czarnej broni jak pojebany. Bał się.. Kiedy dotarł do ściany, skończyła mu się amunicja. Wyrzucił pusty już magazynek na podłogę, po czym zacisnął oczy i dłonie w pięści. Usłyszał huk, jakby coś upadło, i otworzył oczy. Ciało demona faktycznie upadło na ziemie. Milimetr od jego nóg spoczywała głowa demona.
         Wyłączył latarkę i przeskoczył przed ciało z przerażoną miną i krzykiem cisnącym się na jego usta. Dobiegł do kolejnych drzwi, które były jednak zamknięte i był zmuszony znaleźć klucz.
         Rozejrzał się, a słysząc wrzask do chodząc z palącego się pieca, otworzył szeroko oczy. Klucz był przytwierdzony do nadpalanego ciała. Zwymiotował i przymknął powieki uspakajając oddech. Przychodziło mu to z trudem. Gdy ciało zostało spalone do końca Bill wysunął je z pieca i wziął klucz, na którym był wyryty napis „Ogród”. Otworzył, więc starym miedzianym kluczem drzwi i wszedł do ogródka.
***
         Udało jej się uciec z tamtego pomieszczenia. Biegła przed siebie bardzo szybko, aż Paulina wpadła do Sali balowej. Trupy. Żywe trupy i duchy, tańczyły ze sobą. Gdzieś z tyłu grała muzyka. Tron był, jednak pusty. Muzyka płynęła, a trupy wraz z duchami grały Rozejrzała się po Sali i trzymając katanę za plecami, schowaną do pochwy od miecza, zaczęła przemykać między gośćmi. Delikatnie, jakby razem z nimi tańczyła dotarła do drzwi wielkich wrót, robiących za drzwi. Otworzyła je i znalazła się w ogrodzie.
         Ogród był tutaj przepiękny. Malowniczy. Czerwone róże, aż się prosiły o zerwanie, a jabłka w sadzie, wyglądały na soczyste. Na środku ogrodu była Claudia, miała sobie czarną gotycką suknie, czarne rękawiczki i skrzydła. Wielkie, czarne skrzydła.
         Bill złapał ją wciągając do krzaków i szepnął, zasłaniając jej usta:
-        Ciii… Jest wyczulona. – Ramię Billa krwawiło był obolały.
-        Dlaczego nie zjesz tabletek życia? – Zdziwiła się.
-        Z gubiłem je. – Westchnął. Została mu tylko butelka woda w butelce i jedno jabłko. Chłopak zobaczył jak ich przyjaciółka przekrzywia głowę w bok i spojrzała przed siebie nieczułym wzrokiem. Zacisnęłam usta, z których poleciała krew. Nie była sobą Bill wyciągnął czarną broń i strzeli w jej kierunku kilka razu. Dziewczyna upadła unieruchomiona.
         Podbiegli do ciała. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i spojrzała Billa.
-        Gdzie Tom?!
-        Nie powiem! – Opluła go. Wściekły ­i wyprowadzony z równowagi do granic możliwości chłopak, stanął na brzuchu Claudii, a ta wrzasnęła.
-        Gdzie.. – Powtórzył.
-        Najpierw musisz mnie zabić… – Prychnęła.
-        Chyba sobie kpisz?!
-        Ja? Nie…
-        Aaaaaaaaaa! Bill!! – Wrzasnęła blondynka starsza wersja Claudia trzymała Paulinę za ręce, które zostały skrzyżowane za jej plecami. Po jej policzku spłynęły łzy. Jej delikatne usta rozchyliły się w niemym krzyku błagając o puszczenie.
-        Uwierz! Uwierz, najdroższa, w to, co czujesz, bo to dopiero początek!
-        Nigdy! – Bill sięgnął poranionymi dłońmi po miecz i wziął go oburącz i zamachnął się na szatynkę, jednakże ta zrobiła unik i zaczęła biec, w stronę zamku. Bill złapał ją za długie włosy i pociągnął. Zakwiliła cicho, ale to był krótki pisk, który został przerwany przez mroczny śmiech. Bill puścił włosy nastolatki, która, nie przestając się śmiać, odwróciła się i spojrzała na czarnego, pustymi oczami. Złapała go za rękę i kopnęła go z całej siły w śledzionę.
         Bill złapał się za brzuch. Zabolało. Zaczął wierzyć!
-        Bill! – Odwrócił się przodem do blondynki, która kuliła się z bólu. – To sen! Pamiętaj o twoim bracie! O Tomie!
-        Tom… – Szepnął i poderwał się do góry, po czym mocno szarpnął za miecz, który, Paulina mu podrzuciła. Nastolatka coś powiedziała pod nosem, a w jej ręku znalazła się broń, rękojeść, katany. Jej ciuchy stały się inne. Na jej ciele pojawiła się czarna zbroja, zakrywająca jej ręce, tworząc rękawiczki, sięgające jej łokci. Na ogólnej reszcie ciała pojawiła się czarna spódniczka, wykonana z czarnego metalu i top, zasłaniający jej ramiona. Brązowe włosy, upięte w dwa schludne koki, teraz były w odcieniu popielatej szarości oraz rozpuszczone.
         Bill zamachnął się swoją bronią, ale jego nieporadne ruchy, były bezsensowne, ponieważ dziewczyna, odchyliła głowę w tył i uniknęła umiejętnie jej ataku. Dotknęła dłońmi podłogi, a jej nogi stały mocno przytwierdzone do ziemi. Bill jak w amoku biegał za nią, a ta robiła, co raz więcej uników. Udało mu się zrobić kilka nacięć, ale dopiero, kiedy udało mu się – a był już naprawdę wykończony po kilku godzinnym biegu – wbić miecz w ciało dziewczyny, ta się za trzymała. Bill przebił ją na wylot.
         W brzuchu Claudii, był miecz. Dziewczyna spojrzała na niego.
-        Bill… To ty? – Szepnęła z trudem oddech łapiąc.
-        Tak… Gdzie jest Tom.
         Lekki uśmiech, na jej ustach.
-        Tam, gdzie wszystko się skończyło, tam też się rozpoczyna znajdź numer 20, a przypomni się ta godzina. – Jej ciało zaczęło znikać, tak jak oni.
***
Otworzyli oczy. Bez jednej z nich, ponieważ ona była martwa. Tom, był zamknięty gdzieś, gdzie był numer 20 i został przetrzymywany przez starszą wersję Claudii. Wiedzieli, że muszą jeszcze ją pokonać przed zachodem słońca. Paulina odpięła swoje ciało z kabli, po czym wyskoczyła z machiny i podbiegła do przyjaciółki, która pływała, leżała w szklanym pojemniku. Policjanci otworzyli szklane miejsce, które z białej galaretowatej substancji, która aktualnie przybierała kolor czerwieni. Bill
-        Claudia, ja…
-        Ciiiii… Ja Ciebie też… Spieracie się… Zostało wam mało czasu… Tom utonie. – Szepnęła cicho, a jej krucha, mała dłoń dotknęła policzka dziewczyny, która delikatnie trzymała ją na swoich kolanach. – Bill… Aleja dwudziesta… – Jej głos stał się urywany. Wykaszlała, leżąc w kałuży własnej, czerwonej cieczy. Po policzku Pauliny, stoczyły się łzy. – Kocham… Paulina…
-        Chodź…
-        Idź s-sam.. – Claudia otarła oczy rękawem swojej zniszczonej, czarnej, w niektórych miejscach ubrudzonej przez krew bluzy.
         Bill wybiegł. Wiedział już wszystko…
***
         Bill znalazł brata. Był zamknięty w szklanym popieszczeniu z wodą. Blond dredy Toma, były zanurzone we wodzie, przez, co były uniesione do góry. Sam Tom się topił. Zaciśnięte powieki, dawały znać, że chłopak wciąż żyję.
-        Tom! Boże, Tom! – Bill podbiegł do niego i dotknął szklano-żelowej, jak się okazało powierzchni. Czarnowłosy rozejrzał się w poszukiwaniu, czym dałyby się otworzyć tą szklaną nawierzchnię. Znalazł kij baseballowy, którym rozwalił szybę. Bill dysząc ciężko, pomógł Tomowi, zwymiotować wodę. – Tom, nic Ci jest?
-        Nie… – Jego oddech był przyspieszony. – Chyba nie…
-        Wynośmy się stąd… – Jęknął Bill.
EPILOG:
         Bill spojrzał z żalem na grób dwóch dziewczyn. Tak.. Paulina również była martwa. Nie żyła. Ciemne oczy, spojrzały na brata.
-        Kocham Cię, wiesz? – Uśmiechnął się lekko ciemny blondyn o brązowych oczach i musnął jej policzek starszego bliźniaka. Tom położył bukiet białych jak śnieg lilijek, wymieszanych z czarnymi różami bardzo kochanych przez Claudie, na grobach przyjaciółek i odszedł modląc się. Bill zapalił znicz, który postawił na grobie Pauliny.
-        Wiem… – Tom złapała, Billa, za dłoń i pociągnął go za sobą do domu.
-        Mamy, nadzieje, że macie się dobrze, dziewczyny…
…******…
 !! !! !! UWAGA !! !! !! Opowiadanie nie sprawdzone, więc co sorry, jak będą jakieś błędy. :)

6 komentarzy:

  1. Uch, było ostro. Niezbyt szkoda mi dziewczyn, jakoś tak ich los był mi od początku obojętny. Najważniejsi byli bliźniacy i... no, po prostu cieszę się, że przeżyli i są cali i zdrowi. Co do następnego opowiadania, wybieram numer dwa. Wydaje mi się, że będzie najlepsze.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Geniaalne, Kushinko:*!

    Ale moim zdaniem trójka :) lubię kryminały + tajemnice ;)..


    PS: czekam na nowe opowiadanie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnee!
    Czekam na newsa;), którym powinno być aamm.. Amm.. 3.

    Anales sucz..

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, szkoda mi dziewczyn :( Ale cieszę się że chociaż bliźniakom nic się nie stało :)
    Jak dla mnie, ten odcinek był najlepszy ;) Jest w nim wszystko co sprawia że chce się czytać twoje opowiadania:)

    Myślę że numer dwa będzie najlepszy;)

    Zapraszam do siebie :)

    Pozdrawiam cieplutko, życzę weny i czekam na następną historię:)
    No i dziękuję za dedykację <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja piernicze, ale głupoty. Weź się, dziecko, za lepienie garnków, bo pisać to ty nie umiesz.

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń