Nie dziwicie się, czemu nie opisuję, co się dzieje z Tomem?
Obsesja: Hahaha, nie długo
wszystko się będzie wyjaśniać..
Dorcik: Kto powiedział, że one
nie przeżyją? Może przeżyją, może nie?
Pozdrawiam: Kushina..
Las
obsesji.. [3/5]:
Las
robił mu wodę z mózgu. Bill uchylił powieki, po czym spojrzał w korony drzew.
Wyczuwał nie pewność, kiedy powoli wstawał. Pomyślał o Claudii oraz co ona musi
przechodzić w tym lesie.
Zamarł, dwa metry przed nim leżała nie przytomna przyjaciółka. Mój Boże!
Pomyślał i poderwał się z miejsca.
- Paulina… – Dotknął jej policzka, a ta
złapała go za rękę i wrzasnęła, kiedy coś oślizgłego szarpnęło ją za nogę.
Otworzyła szeroko oczy ze strachem, wpatrując się w młodszego Kaulitza.
- Uciekaj! Bill, biegnij! Biegnij ile
masz sił! Ocal nas! Znajdź Toma! – Wrzasnęła i po czuła jak Bill wypuszcza jej
dłoń. Mokrą, brudną od krwi dłoń. Miała puste oczy, niczym zombie, łaknący
czyjegoś mózgu. Zrobiło mu się słabo.
- Uratuję Cię! Ciebie i ich wszystkich!
– Wrzasnął, a z jego oczu stoczyły się łzy.
Pamiętał film… Silent Hill.
Pomyślał, że to jest coś podobnego, że on musi się w cielić główną bohaterkę, jaką
jest matka chorej Sharon. Podczas koszmarów dziewczynka powtarza regularnie
nazwę tajemniczego miasta Silent Hill. Rose wraz z dzieckiem postanawia wybrać
się do tej miejscowości, mając nadzieję, że córka przestaną śnić się koszmary.*
Tyle, że on nie szukał córki, lecz dwóch przyjaciółek i brata. Bliźniaka. Mało
to, nie szukał on miasta, lecz kręcił się po lesie.
Niepewnie ruszył przed siebie.
Poruszał się płynnie i z gracją. Nie miał pojęcia, jakim cudem udało mu się
dostać pod wielki zamek.
Duszę zmarłych. Wszędzie były te
cholerne duszę! Bill spojrzał w otchłań. Była ciemna, mroczna noc. Duszę łapały
go za kostki, niektóre wchodziły mu na głowę i wyły. Wyły błagalnie,
płaczliwie.
Kaulitz powstrzymywał się z trudem od wrzasku. Bał
się… Naprawdę się bał. Dotarł do wrót. Czuł się dziwnie dotykając ludzkich
kości, robiących za klamkę. Omal nie zwymiotował. Całe drzwi były zbudowane ze
skóry. Płakać mu się chciało, kiedy wszedł do środka. Ujrzał kafle zrobione z
mięśni zwierząt oraz ludzi. Na końcu korytarza siedziała dziewczyna. Z jej
czerwonych, pozbawionych, emocji ludzkich, oczu płynęły łzy. Krwawe łzy.
Delikatne usta były rozchylone w niemym krzyku.
- Wszak jam jest nieśmiertelne dziecię
nocy. – Wydało się z jej ust, sięgnęła po miecz leżący obok jej nóg. Zamachnęła
się i… Nie trafiła. Miecz wylądował wbity w kamienie, niecałe sto centymetrów od
jego twarzy. Jej twarz poszarzała. Bill ujrzał, że dziewczyna nie widzi go, bo
jej wzrok był biały, niczym niezapisana kartka papieru. Nie miał pojęcia, co ma
zrobić.. Powalić na ziemię, a może… O mój Boże! On chyba nie ma jej zabić?! –
Prawo o przetrwanie?! – Rzuciła, ponownie unosząc miecz. – Zabij, albo zostań
zabitym! – Zaśmiała się, płacząc krwią.
Bill złapał za drugi miecz wbity, w
miejsce, gdzie niedawno siedziało monstrum. „Pomogę Ci”, usłyszał w głowie
głos, który sekundę później zniknął. Unik. Cios. Zderzenie się stali. Kilka
precyzyjnych pchnięć i ciało dziewczyny otoczyła czerwono-ruda aura.
Jej
oczy stały się jasno-grafitowe, a ciemne, ubrudzone krwią ubrania przemieniły
się w białą sukienkę. Cisza. Taka chora. Taka zła. Taka pusta! Upadł na podłogę
widząc, kim jest dziewczyna. Ciemne oczy okalane, przez burzę brązowych loków.
Miał wrażenie, że to Ann. Jego była dziewczyna.
- Boże… A-Ann? – Z jej pleców wyrosły
skrzydła. Białe, anielskie skrzydła. Zadrżał patrząc w jej matowe oczy.
- Bill… Ja… – Szepnęła. Chłopak chciał
podejść, ale jej twarz nagle wygięła się w bolesny sposób. Miała puste oczy. Dłonie zaczęły jej drżeć.
Cisza… Krzyk… Bolesny wrzask.
Za
aniołem stanął demon, który złapał dziewczynę za szyję i rozszarpał jej ciało
na miliony kawałków. Przyłożył zakrwawione palce do ust. Polizał je, a później
spojrzał w stronę chłopaka, pod którym ugięły się kolana. Nie upadł, ale
patrzył jedynie w oczy bestii, jakiej nigdy nie widział. Zmutowany człowiek, a
raczej coś, co go przypominało. Bestia
posiadała długie kończyny górne, dolne zaś o wiele krótsze. Brzuch miał
cholernie wychudzony, a oczy zielone i puste. Stworzenie wyglądało ohydnie, szkaradne
i wybitnie przypominało coś złego. Coś, czego nie da się opisać słowami.
Złapał czarnowłosego nastolatka, za
szyje i pociągnął go w stronę lochów.
***
Pomieszczenie,
do którego została zamknięta dziewczyna było ciemne i pełne mroku. Cela była
pusta i pokryta czerwoną cieczą. Na ścianach i podłodze. Czerwonowłosa
dziewczyna siedziała na łóżku, z jej oczu płynęły łzy. Trafiła do piekła. Demony
i dusze robiły jej na złość i uderzały ją, co chwila zimnym powietrzem. Gdzieś
w oddali usłyszała kroki. Ciężkie i mosiężne kroki. Uchwyciła powieki… Łzy
przestały jej płynąć, gdy ujrzała demona.
- C-C-Czego
c-c-chcesz?! – Pisnęła. To był ten sam demon, co w lesie i to ten sam, który ją
tu przywiózł w czarnej karocy. Demon szarpnął ją za włosy, a następnie
wyprowadził ją do innej celi zamykając na kilka zamków.
To
było dziwne…
***
Paulina
uchyliła powieki przyjrzała się swoim dłonią. Obudziła się na Sali operacyjnej.
Przerażona usiadła. Zobaczyła kilka demonów w maskach lekarskich. Podeszły do
niej i przytrzymały ją. Jeden z nich złapał za skalpel i uśmiechnął się do
niej. Wrzasnęła, kiedy monstrum wbiło jej w rękę trzymaną rzecz i otworzyło jej
rękę. Patrzyła jak z jej dłoni sączy się czerwona ciecz, ręka została otworzona
do mięśni.
***
Bill
wbiegł przez drzwi do mrocznego pomieszczenia. Drzwi zamknęły się za nim z hukiem,
a on dał kilka kroków w przód, dotykając ręką, czegoś mokrego. Jakby krew? A może woda?! Nie czuł zapachu, nie czuł
smaku. Tak, to była woda! Ucieszył się, po czym umył. Gdy wyszedł z pod
„prysznica”, zobaczył jasne, wręcz jaskrawo-białe światło. Dał w jego kierunku
kilka kroków i wyszedł z pomieszczenia, po czym znajdował się na pustyni.
Pusto,
jedynie pełno piachu. Bill po czuł, jak jego głowę przeszywa ból. Zacisnął oczy,
a gdy ból ustąpił rozchylił powieki, okazało się, że jest nad morzem krwi, z
którego wyłoniła się pewna dziewczyna. Miała burzę czerwonych, ubrudzonych od
krwi, loków na głowie. Tamten miecz został zniszczony przez tamtego demona, a
tutaj niemiał się, czym bronić. Postać wyszła z wody, po czym podeszła do niego.
- Jesteś
Bill, tak? – Zapytała ocierając twarz z krwi i potu.
- T-Tak…
– Dał krok w tył odsuwając się od niej. Chłopak zamknął oczy. – Czego chcesz?!
– Pisnął.
- Jam
jest Diara… Nie wiesz, we wszystko, co widzisz, nie ufaj temu, co się dzieje w twojej
głowie.
- Nie
rozumiem?! – Jęknął.
- Obudź
się…! – Usłyszał w swojej głowie.
***
Nie
wiedziała ile tam już siedzi, ale wiedziała, że zaczyna się bać. Naprawdę się
bała. Jej oczy, jej usta, jej szyja. Sunęła palcami, po ciemnych krwawo
płaczących kafelkach, badając ich strukturę. Silnie wierzyła, w to, co się
dzieje. Czerwone włosy były zniszczone, a oczy puste.
- Poświęć
się… – Usłyszała chrapliwy głos, za sobą i odwróciła się w stronę drzwi.
- W
sensie? – Zapytała demona z karocy.
- W
tym sensie, żeby uratować
przyjaciół… – Kpiący uśmiech pojawił się na jego ustach. – Twoja przyjaciółka umiera, a przyjaciel
dostaję do głowy, świruję. – Zaśmiał się.
- Zgoda…
– Szepnęła upadając na kolana, a następnie zalała się gorzkimi, rzewnymi łzami.
Demon ujął jej twarz w dłonie uśmiechnął się, sunąc długim pazurem po jej
śniadym policzku. Jej oczy stały się matowo-niebieskie, a włosy zaś brązowe, z
rudymi końcówkami.
- Spokojnie…
– Szepnął, a później zdjął z niej ciuchy i ubrał inne, w których wyglądała, jak
dziecko nocy.
…******…
Domyślacie się, o co chodzi?
Mam nadzieje, że się podobało:*..
Mam nadzieje, że się podobało:*..
* Wzięte z www.wikipedia.pl i
zmienione na potrzeby opowiadania.
Ja tam się za cholerę nie domyślam! Coraz bardziej mnie to opowiadanie przeraża i zastanawiam się, o co w tym wszystkim w ogóle może chodzić? Nie zmienia to jednak faktu, że robi się coraz ciekawiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wow... Nie wiem o co chodzi co sprawia że cholernie mnie to opowiadanie wciąga:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, czekam na nexta i życzę weny :)