Rozdział:
2. - Tom, czyli pierwszy człowiek, stworzony z ręki innej osoby.
-
Jestem! - Wpadłem do białego pokoju, znanego też, jako laboratorium.
- To dobrze,
bo mamy skórę.
- To super
wiadomość!
- Ale Bill
wiesz, że masz tylko jedną szansę?
- Wiem. –
Uśmiechnąłem się. – Ale mam dobre przeczucia. – Wszedłem do pomieszczenia,
gdzie na stole operacyjnym leżała skóra, a obok niej, wykończony już
przeze mnie tułów, nogi wraz z zestawami śródstopia, kolan, a oprócz tego
jeszcze ręce i łokcie.
Postanowiłem zacząć od dolnej części, tak było
prościej. Połączyłem ze sobą prototypy stawów, stopę z piszczelem i udem.
Złączyłem ze sobą zwoje kabli, służące za ścięgna i pokryłem wszystko skórą.
Udało się! Wszystko wyglądało jak u prawdziwego człowieka. Na koniec, do
otwartej jeszcze klatki piersiowej, starannie za pomocą lutownicy i dużej
ilości kabli wszczepiłem coś na rodzaj serca, roboczego serca. Zamknąłem ją ówcześnie
sprawdzając przewody pokarmowe i zręcznie i dokładnie zlutowałem. Zacząłem
obkładać to skórą. W najdokładniejszym nawet calu musiałem rozkładać ją na
torsie, brzuchu czy pośladkach. To ostatnie sprawiało mi nawet przyjemność, bo
owy Humanoid miał pupę podobną do mojego brata. Nie raz udało mi się zerknąć
przez uchylone drzwi, kiedy Tom przebierał się w łazience Zabrałem się za
połączenie ze sobą nóg z tułowiem. Udało się. Nie zapomniałem też o
przyrodzeniu. W końcu chciałem, aby mój Humanoid zasmakował w swoim życiu
seksu. Z rękoma było podobnie jak z nogami. Jako ścięgien użyłem specjalnych
kabli, kiedy wszystko było gotowe, zabrałem się za najtrudniejsze. Głowę.
Najpierw do czegoś w rodzaju mózgu, komputera w głowie robota wszczepiłem pamięć mojego brata. Robiłem to starannie i delikatnie. W pewnym momencie zaczepiłem o drobny kabelek i zerwałem go. Spojrzałem spanikowany na robota.
- Nie! Cholera jasna! - Szybko zlutowałem ową szkodę. Uff odetchnąłem. Wszystko powinno być dobrze. Zamknąłem delikatnie konstrukcję czaszki i zacząłem nakładać na nią skórę.
Z każdą sekundą delikatnej pracy, coraz bardziej przypominał mi człowieka, coraz bardziej przypominał mojego Toma... Kiedy to było gotowe, zostały mi oczy, włosy i usta. Na szczęście wszystko poszło bez większych przeszkód. Na koniec nie mogąc się oprzeć przebiłem mu wargę i uszy. Po 8 godzinnym zabiegu, mój humanoid był złożony. Został najważniejszy moment. Próba. Tom otworzył oczy i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.
- Tom? Jesteś w szpitalu, na rekonstrukcji ciała. Powiedź coś do mnie, muszę unormować głos.
- Braciszku, co się dzieję? - Drgnął.
- Nic. Jest już dobrze - Ucieszyłem się. Jego głos był idealny. Taki jak u mojego brata. –Teraz śpij, jeszcze.. - Wyszeptałem spokojnie.
***
Siedziałem przy nim dwie doby zanim się obudził. Chłopak usiadł na łóżku i uśmiechając się do mnie i rozejrzał się po sali, później szybko pocałował mnie w policzek mówiąc:
- Cześć braciszku.
- Cześć Tommy. - Humanoid dalej rozglądał się po Sali błędnym wzrokiem. W końcu jego brzuch domagał się jedzenia. - To nie możesz jeść, póki twoje ciało, nie zacznie funkcjonować normalnie. - Wyszeptałem, głaszcząc go po czarnych kosmykach.
- Bill ? - Szepnął w końcu.
- Tak? - Uśmiechnąłem się do brata.
- Bill, czy ja jestem robotem? - Zdziwiłem się, naprawdę, ale nie okłamałem go. Wolałem zdradzić mu prawdę, niżeli patrzeć jak później cierpi, słysząc to od innej osoby.
- Tak, ale masz swoją wolę, duszę, jedyną rzeczą, jaką musisz zrobić to pogodzić się z tym, kim jesteś teraz...
- Więc kim jestem? - Zapytał.
- Jesteś… – Zawahałem się. – Humanoidem, moim bratem i najważniejszą dla mnie osobą.
On uśmiechnął się do mnie promiennie.
Najpierw do czegoś w rodzaju mózgu, komputera w głowie robota wszczepiłem pamięć mojego brata. Robiłem to starannie i delikatnie. W pewnym momencie zaczepiłem o drobny kabelek i zerwałem go. Spojrzałem spanikowany na robota.
- Nie! Cholera jasna! - Szybko zlutowałem ową szkodę. Uff odetchnąłem. Wszystko powinno być dobrze. Zamknąłem delikatnie konstrukcję czaszki i zacząłem nakładać na nią skórę.
Z każdą sekundą delikatnej pracy, coraz bardziej przypominał mi człowieka, coraz bardziej przypominał mojego Toma... Kiedy to było gotowe, zostały mi oczy, włosy i usta. Na szczęście wszystko poszło bez większych przeszkód. Na koniec nie mogąc się oprzeć przebiłem mu wargę i uszy. Po 8 godzinnym zabiegu, mój humanoid był złożony. Został najważniejszy moment. Próba. Tom otworzył oczy i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.
- Tom? Jesteś w szpitalu, na rekonstrukcji ciała. Powiedź coś do mnie, muszę unormować głos.
- Braciszku, co się dzieję? - Drgnął.
- Nic. Jest już dobrze - Ucieszyłem się. Jego głos był idealny. Taki jak u mojego brata. –Teraz śpij, jeszcze.. - Wyszeptałem spokojnie.
***
Siedziałem przy nim dwie doby zanim się obudził. Chłopak usiadł na łóżku i uśmiechając się do mnie i rozejrzał się po sali, później szybko pocałował mnie w policzek mówiąc:
- Cześć braciszku.
- Cześć Tommy. - Humanoid dalej rozglądał się po Sali błędnym wzrokiem. W końcu jego brzuch domagał się jedzenia. - To nie możesz jeść, póki twoje ciało, nie zacznie funkcjonować normalnie. - Wyszeptałem, głaszcząc go po czarnych kosmykach.
- Bill ? - Szepnął w końcu.
- Tak? - Uśmiechnąłem się do brata.
- Bill, czy ja jestem robotem? - Zdziwiłem się, naprawdę, ale nie okłamałem go. Wolałem zdradzić mu prawdę, niżeli patrzeć jak później cierpi, słysząc to od innej osoby.
- Tak, ale masz swoją wolę, duszę, jedyną rzeczą, jaką musisz zrobić to pogodzić się z tym, kim jesteś teraz...
- Więc kim jestem? - Zapytał.
- Jesteś… – Zawahałem się. – Humanoidem, moim bratem i najważniejszą dla mnie osobą.
On uśmiechnął się do mnie promiennie.
...******...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz