Warning: Kilka przekleństw..
Rozdział:
3.
Droga
minęła im w milczeniu. Bill nie odpowiedział Tomowi na pytanie, a Tom nie
próbował go dalej podpytywać. Podjechali na posterunek policji w Suffolk County.
Tom wysiadł z samochodu i odetchnął świeżym powietrzem, po czym ruszył w stronę
drzwi, nad którymi, paliła się latarnia. Bill, dopiero po chwili przyszedł, bo
musiał zapewne nieco posprawdzać swoje autko. Czarnowłosy dred wolnym krokiem ruszył
w stronę ładnej, młodej kobiety, która uśmiechnęła się lekko.
- Dzień
dobry..
- Dobry,
dobry… My jesteśmy… – Zaczął Tom, ale jakaś osiemnastoletnia dziewczyna wpadła
na posterunek wrzeszcząc, że znalazła ciało matki, na werandzie.
Bill
zmarszczył brwi, a następnie spojrzał na dziewczynę. Sukienka, wyglądająca na
zieloną, teraz była umazana we krwi, rude włosy, opadły jej na twarz, a wielkie,
przerażone oczy błądziły, po mężczyznach, mocno przerażone. Była niższa od nich
o dwie głowy.
- Za chwilę
wyślemy, tam kogoś, a panowie, po czekają. – Westchnęła, a mężczyźni usiedli.
Tom i Bill spojrzeli na dziewczynę, a później jednocześnie zamrugali. Bill przywołał
dziewczynę ruchem ręki, a ta, podeszła do niego, posłusznie.
- Słuchaj,
mała, co się dzieje? Nie wyj… – Bill, zero współczucia, raczej wrogość i pustka
w oczach.
- Mama,
zaczęła się dusić, bo miała astmę, upadła, w momencie, gdy ja wychodziłam… – Wyznała,
zgodnie z prawdą. Dopiero po piętnastu minutach Tom się lekko wkurzył, wstał i
zaczął kierować się w stronę policjantki, ale Bill go za trzymał, lekkim
szarpnięciem za rękaw i sam podszedł do kontuaru.
- Przepraszam,
my do Pana komendanta, sprawa dziesięciu morderstw.
- A
panowie to? – Kobieta uniosła brew.
- Jesteśmy
z FBI.. – Mruknął Tom, pokazując kobiecie swoją odznakę oraz legitymację ze
zdjęciem. Fotografia ujawniało mężczyznę w wieku, na oko osiemnastu max
dwudziestu lat. Tom miał blond dredy i białą koszulę. Bill patrzył przez kilka
sekund, a później skupił wzrok na kobiecie, mrużąc oczy. Jaki los jest nie
łaskawy dla nich obu.
- Już,
chwila. Pan komendant czeka na was w swoim biurze, panowie Kaulitz.
- Dobrze,
więc dowidzenia. – Bill pociągnął starszego chłopaka za rękę.
***
Po
jakieś godzinie wyszli od komendanta niezadowoleni. Dowiedzieli się tyle, co
już wiedzieli z akt sprawy. Bill westchnął i poszedł za dredem do samochodu.
- Hotel?
– Zapytał, a Tom powoli skinął mu głową.
Po
nie całej godzinie, okazało się, że w tym zapchlonym miasteczku nie ma hoteli.
Bill warknął rozeźlony i zadzwonił do ojca, chcąc wyjaśnić mu, że tu nie ma
hoteli, ale gdy nie odebrał wkurwiony, wysiadając z samochodu rzucił telefonem
do jego wnętrza, klnąc przy tym.
- Bill
wyluzuj… Może zapytamy kogoś czy by nas nie przenocował? – Kojący głos Toma był
naprawdę miłą odskocznią odpasującej ciszy i wyprowadzonego z równowagi,
przeklinającego Billa.
- Wybacz,
ale…
Tom
wepchnął go na miejsce pasażera, stwierdzając, że on po prowadzi, a on ma iść
się przespać, choć pół godziny. Bill spojrzał na niego jak na debila, no, ale
cóż… Zgodził się. Tom okrył go swoją skurzaną kurtką. Odpalił samochód i ruszył.
Po
kolejnych kilku godzinach jazdy Tom zatrzymał auto, a następnie wysiadł z
niego. Spojrzał z radością na dom ciotki Luis, który swoim wyglądom przypominał
raczej wille. W jej domu paliło się, dumnie światło, co oznaczało, że kobieta, najprawdopodobniej
jeszcze nie spała, albo była gdzieś na podwórku. Miejsce zamieszkania Pani domu
było zrobione z szyb oraz gdzieniegdzie, z grubych, czarno-granitowych ścian.
Wysoki, biały płot, miał chronić przed złodziejami i zboczonymi sąsiadami,
których zapewne nie brakowało. Dom był zbudowany na zielonej, pokrytej tu i
ówdzie kwiatami, idealnie przyciętej trawie. Pozostała część była naprawdę
dużym miejscem, zagospodarowanym na wielki basen, sad z jabłkami oraz gruszami,
z którego właśnie wracała kobieta, dzierżąc w dłoni owoc Adama i Ewy.
- Ciociu!
– Tom z radości, aż podskoczył, jak pięcioletnie dziecko, którym już niestety
nie był. Tom miał nie, co dziecinne zapatrywania, ale jednak był genialny wręcz
w rozwiązywaniu spraw.
- Tom?
– Zdumiona kobieta podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. – Mój Boże to ty! To
naprawdę Ty! – Kobieta przytuliła go. Była niższa o głowę, miała rudo-czarne
włosy, zupełnie jak matka Toma kiedyś. Tak Simone Kaulitz.
- Cześć…
Słuchaj, ciociu, bo ja i mój… Przyjaciel, moglibyśmy tu przenocować?
- Oczywiście,
wjedźcie do bramy. – Ciotka Luisa była prawie w wieku Simone, więc miała 54lata,
jednakże trzymała się dużo lepiej niż jej siostra starsza o rok, a matka Toma.
Bill
spał smacznie, a Tom od niechcenia, go tak po prostu skopał z fotela pasażera,
co skończył się wystraszonym, „Co jest, kurwa”, a później parsknięciem Toma. Bill
wyglądał komicznie z zaspanymi oczami i grymasem złości i bólu, na twarzy.
- Rusz
się Bill, znalazłem nam lokum do spania.
- Witam,
jestem Luisa i jestem ciotką tegoż młodzieńca. – Ciotka Luisa walnęła Toma w
łeb, a ten jęknął jedynie „Auuu”.
- Dobry
wieczór, jestem Bill.. – Jak maniery przystawały mężczyźnie, Bill musnął
delikatnie dłoń kobiety.
- Dobra, chłopcy zapraszam was, chcę was miło
ugościć. Dawno Cię nie widziałam Tom, muszę z tobą pogadać…
- No
pewnie, ciociu…
Bill
ziewnął i ruszył za ekipą.
…******…
Dobra, w końcu skończyłam. Sprawdzę jutro, póki,
macie..
Odpowiedzi na komentarze:
Dorcik:
Tajemnic będą dwie; kim jest, jak sam tytuł wskazuję „Tajemnicza świeca”
i kim są dla siebie Kaulitzowie, tego drugiego się już pewnie wszyscy
domyślacie :C.
Diva: Zero
pytań? A odpowiedź na moje pytanie? (Notka Rozdział: 1.)
Twoje opowiadanie ma ciekawą fabułę,Bill i Tom w roli agentów FBI to dla mnie coś nowego. Te kolejne morderstwa połączone z tymi różnymi symbolami jak ta świeca, bardzo mnie zaintrygowały.Ciocia Luisa bardzo mnie rozbawiła, robi wrażenie uroczej kobiety. Może wspólny nocleg u niej zacznie powoli kierować ich partnerski układ zawodowy trochę w innym kierunku :-)Czekam na kolejny odcinek a wolnej chwili zapraszam do mnie na www.kreatywnosc-uczuc.blogspot.com. To opowiadanie o Adommy.Komentarze mile widziane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhej właśnie trafiłam na twojego bloga, jest bardzo ciekawy i interesujący. Z ogromną chęcią go będę czytać i komentować ;] Pozdrawiam, i życzę weny :].
OdpowiedzUsuńMiłego dnia ~`ShippuudenYaoi.
Ej nooo... Nie będę mogła teraz przez ciebie spać, bo będę próbowała wyczaić o co chodzi z tą świecą;p
OdpowiedzUsuńKushinko jesteś nieziemska:* Czuję że coś ciekawego wydarzy się w domu cioci ale jeszcze nie wiem co... A co do samej cioci, wydaje się byś ciepłą i uroczą kobietą... No i oczywiście zabawną xD
Odcinek mi się jak zawsze podoba xD
Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :*