sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdzial: 3. - Tajemnicza świeca..


Warning: Kilka przekleństw..


Rozdział: 3.
            Droga minęła im w milczeniu. Bill nie odpowiedział Tomowi na pytanie, a Tom nie próbował go dalej podpytywać. Podjechali na posterunek policji w Suffolk County. Tom wysiadł z samochodu i odetchnął świeżym powietrzem, po czym ruszył w stronę drzwi, nad którymi, paliła się latarnia. Bill, dopiero po chwili przyszedł, bo musiał zapewne nieco posprawdzać swoje autko. Czarnowłosy dred wolnym krokiem ruszył w stronę ładnej, młodej kobiety, która uśmiechnęła się lekko.
-           Dzień dobry..
-           Dobry, dobry… My jesteśmy… – Zaczął Tom, ale jakaś osiemnastoletnia dziewczyna wpadła na posterunek wrzeszcząc, że znalazła ciało matki, na werandzie.
            Bill zmarszczył brwi, a następnie spojrzał na dziewczynę. Sukienka, wyglądająca na zieloną, teraz była umazana we krwi, rude włosy, opadły jej na twarz, a wielkie, przerażone oczy błądziły, po mężczyznach, mocno przerażone. Była niższa od nich o dwie głowy.
-           Za chwilę wyślemy, tam kogoś, a panowie, po czekają. – Westchnęła, a mężczyźni usiedli. Tom i Bill spojrzeli na dziewczynę, a później jednocześnie zamrugali. Bill przywołał dziewczynę ruchem ręki, a ta, podeszła do niego, posłusznie.
-           Słuchaj, mała, co się dzieje? Nie wyj… – Bill, zero współczucia, raczej wrogość i pustka w oczach.
-           Mama, zaczęła się dusić, bo miała astmę, upadła, w momencie, gdy ja wychodziłam… – Wyznała, zgodnie z prawdą. Dopiero po piętnastu minutach Tom się lekko wkurzył, wstał i zaczął kierować się w stronę policjantki, ale Bill go za trzymał, lekkim szarpnięciem za rękaw i sam podszedł do kontuaru.
-           Przepraszam, my do Pana komendanta, sprawa dziesięciu morderstw.
-           A panowie to? – Kobieta uniosła brew.
-           Jesteśmy z FBI.. – Mruknął Tom, pokazując kobiecie swoją odznakę oraz legitymację ze zdjęciem. Fotografia ujawniało mężczyznę w wieku, na oko osiemnastu max dwudziestu lat. Tom miał blond dredy i białą koszulę. Bill patrzył przez kilka sekund, a później skupił wzrok na kobiecie, mrużąc oczy. Jaki los jest nie łaskawy dla nich obu.
-           Już, chwila. Pan komendant czeka na was w swoim biurze, panowie Kaulitz.
-           Dobrze, więc dowidzenia. – Bill pociągnął starszego chłopaka za rękę.
***
            Po jakieś godzinie wyszli od komendanta niezadowoleni. Dowiedzieli się tyle, co już wiedzieli z akt sprawy. Bill westchnął i poszedł za dredem do samochodu.
-           Hotel? – Zapytał, a Tom powoli skinął mu głową.
            Po nie całej godzinie, okazało się, że w tym zapchlonym miasteczku nie ma hoteli. Bill warknął rozeźlony i zadzwonił do ojca, chcąc wyjaśnić mu, że tu nie ma hoteli, ale gdy nie odebrał wkurwiony, wysiadając z samochodu rzucił telefonem do jego wnętrza, klnąc przy tym.
-           Bill wyluzuj… Może zapytamy kogoś czy by nas nie przenocował? – Kojący głos Toma był naprawdę miłą odskocznią odpasującej ciszy i wyprowadzonego z równowagi, przeklinającego Billa.
-           Wybacz, ale…
            Tom wepchnął go na miejsce pasażera, stwierdzając, że on po prowadzi, a on ma iść się przespać, choć pół godziny. Bill spojrzał na niego jak na debila, no, ale cóż… Zgodził się. Tom okrył go swoją skurzaną kurtką. Odpalił samochód i ruszył.
            Po kolejnych kilku godzinach jazdy Tom zatrzymał auto, a następnie wysiadł z niego. Spojrzał z radością na dom ciotki Luis, który swoim wyglądom przypominał raczej wille. W jej domu paliło się, dumnie światło, co oznaczało, że kobieta, najprawdopodobniej jeszcze nie spała, albo była gdzieś na podwórku. Miejsce zamieszkania Pani domu było zrobione z szyb oraz gdzieniegdzie, z grubych, czarno-granitowych ścian. Wysoki, biały płot, miał chronić przed złodziejami i zboczonymi sąsiadami, których zapewne nie brakowało. Dom był zbudowany na zielonej, pokrytej tu i ówdzie kwiatami, idealnie przyciętej trawie. Pozostała część była naprawdę dużym miejscem, zagospodarowanym na wielki basen, sad z jabłkami oraz gruszami, z którego właśnie wracała kobieta, dzierżąc w dłoni owoc Adama i Ewy.
-           Ciociu! – Tom z radości, aż podskoczył, jak pięcioletnie dziecko, którym już niestety nie był. Tom miał nie, co dziecinne zapatrywania, ale jednak był genialny wręcz w rozwiązywaniu spraw.
-           Tom? – Zdumiona kobieta podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. – Mój Boże to ty! To naprawdę Ty! – Kobieta przytuliła go. Była niższa o głowę, miała rudo-czarne włosy, zupełnie jak matka Toma kiedyś. Tak Simone Kaulitz.
-           Cześć… Słuchaj, ciociu, bo ja i mój… Przyjaciel, moglibyśmy tu przenocować?
-           Oczywiście, wjedźcie do bramy. – Ciotka Luisa była prawie w wieku Simone, więc miała 54lata, jednakże trzymała się dużo lepiej niż jej siostra starsza o rok, a matka Toma.
            Bill spał smacznie, a Tom od niechcenia, go tak po prostu skopał z fotela pasażera, co skończył się wystraszonym, „Co jest, kurwa”, a później parsknięciem Toma. Bill wyglądał komicznie z zaspanymi oczami i grymasem złości i bólu, na twarzy.
-           Rusz się Bill, znalazłem nam lokum do spania.
-           Witam, jestem Luisa i jestem ciotką tegoż młodzieńca. – Ciotka Luisa walnęła Toma w łeb, a ten jęknął jedynie „Auuu”.
-           Dobry wieczór, jestem Bill.. – Jak maniery przystawały mężczyźnie, Bill musnął delikatnie dłoń kobiety.
- Dobra, chłopcy zapraszam was, chcę was miło ugościć. Dawno Cię nie widziałam Tom, muszę z tobą pogadać…
-           No pewnie, ciociu…
            Bill ziewnął i ruszył za ekipą.
…******…
Dobra, w końcu skończyłam. Sprawdzę jutro, póki, macie..
Odpowiedzi na komentarze:
Dorcik:  Tajemnic będą dwie; kim jest, jak sam tytuł wskazuję „Tajemnicza świeca” i kim są dla siebie Kaulitzowie, tego drugiego się już pewnie wszyscy domyślacie :C.
Diva:   Zero pytań? A odpowiedź na moje pytanie? (Notka Rozdział: 1.)

3 komentarze:

  1. Twoje opowiadanie ma ciekawą fabułę,Bill i Tom w roli agentów FBI to dla mnie coś nowego. Te kolejne morderstwa połączone z tymi różnymi symbolami jak ta świeca, bardzo mnie zaintrygowały.Ciocia Luisa bardzo mnie rozbawiła, robi wrażenie uroczej kobiety. Może wspólny nocleg u niej zacznie powoli kierować ich partnerski układ zawodowy trochę w innym kierunku :-)Czekam na kolejny odcinek a wolnej chwili zapraszam do mnie na www.kreatywnosc-uczuc.blogspot.com. To opowiadanie o Adommy.Komentarze mile widziane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. hej właśnie trafiłam na twojego bloga, jest bardzo ciekawy i interesujący. Z ogromną chęcią go będę czytać i komentować ;] Pozdrawiam, i życzę weny :].
    Miłego dnia ~`ShippuudenYaoi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej nooo... Nie będę mogła teraz przez ciebie spać, bo będę próbowała wyczaić o co chodzi z tą świecą;p
    Kushinko jesteś nieziemska:* Czuję że coś ciekawego wydarzy się w domu cioci ale jeszcze nie wiem co... A co do samej cioci, wydaje się byś ciepłą i uroczą kobietą... No i oczywiście zabawną xD
    Odcinek mi się jak zawsze podoba xD

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń