Jak Yin i Yang: 8. – Ich wspólny czas..
Tom
patrzył na wciąż śpiącego brata. Obaj byli nago. Bill przekręcił się na bok i
uśmiechnął się lekko przez sen. Wyglądał jak anioł, który zgrzeszył swoim
pięknem i został zamknięty w skórze człowieka. Człowieka, który jest jego
bratem i to w dodatku bliźniakiem. Tom pocałował czule śpiącego brata i wstał.
Wszedł i ruszył do łazienki. Gdy skończył robić podstawowe czynności ruszył do
swojego pokoju. Wziął swoją gitarę i zaczął na niej brzdąkać. Jego dłonie
muskały gitarę czule i delikatnie. Prawie tak samo, jak Bill muskał jego ciało.
Boże! Tom się zarumienił.
Fala
cudownych dreszczy zalała jego ciało. Bill zmarszczył nos i otworzył oczy.
- Hej
braciszku. – Tom uśmiechnął się lekko. Bill usiadł nie przytomnie, na co Tom zaśmiał się widząc to. Na dworze panowała
pogoda pod przysłowiowym psem. Czytać! Lało, jak z cebra.
- Hej
Panie Kaulitz… – Uśmiechnął się Bill. Czarnowłosy wstał i przeciągnął się po
czym ruszył do łazienki, zupełnie się nie przejmował wzrokiem Toma, który
szybko został odwrócony w bok i rumieńcami zawstydzenia. Bill natomiast przemaszerował,
całkiem nago prze pokój, aż do drugiego pomieszczenia. Tom westchnął głośno i
dalej grał. Zastanawiał się czy Bill poruszy sprawę tej ich wspólnej nocy.
Bał
się.
- Tom!
Gdzie masz szampon? – Zapytał chłopak stojąc za drzwiami. Bill udawał spokój,
chociaż wewnętrznie drżał ze strachu. Sam nie wiedział, co ma zrobić. Naraz
tyle faktów! Rozejrzał się po łazience
dostrzegając szampon stojący pod prysznicem. – Już nie ważne…
- Okay!
– Krzyknął Tom opierając się o drzwi. Boże… Chyba się zakochał!
Bill
i Tom poczuli to dziwne uczucie, już pierwszego dnia w szkole, tylko, że nie mogli
określić dokładnie odczuć względem siebie. Bill w końcu ruszył swoje kroki pod prysznic.
***
Minęło
kilka godzin od momentu wstania i atmosfera między nimi się nie zmieniła. Nadal, ani jeden, ani drugi się nie odezwali.
- Bill,
idziemy na ten trening? – Zapytał nagle Tom.
Cioci i tak nie było, bo musiała iść do pracy, oni mieli kilka godzin tylko dla
siebie.
- Ehh…
Wolę zrobić lekcja.
- Oj!
No weź! – Krzyknął zirytowany Tom.
- Oh!
No dobra pieprzona dosłownie księżniczko!
– Syknął Bill, na co Tom się wkurwił i wycelował w niego ręką, z której natychmiast
wydobyła się woda. Bill się zdziwił, ale odskoczył broniąc się ogniem. Oj!
Ogień I to jeszcze w domu?! To zły znak. Jednak zszokowany Tom nie wiedział, co
się dzieje. Bill przewrócił oczami. Czarnowłosy zamienił kule ognia w ogniste
łańcuchy, które natychmiast złapały Toma, żeby ten nie oblewał, praktycznie
całego domu. Tom zmienił emocję oraz mimikę twarzy ze zdziwionej na wyraźnie wkurwioną.
***
Po
godzinie szamotaniny oraz po doszczętnym zniszczeniu kilku mebli, obaj bracia
doszli do wniosku, iż to jest bez sensu i muszą dojść do jakiego porozumienia!
Oh! Na boga! W końcu są rodziną. Są braćmi, czyż nie? Skapitulowali jednocześnie
i w ostatniej chwili, ponieważ zostało im nie całe pół godziny do treningu. Bill wyciągnął rękę w stronę
Toma, a ten złapał go.
- Trzeba
będzie posprzątać. Kiedy twoja ciocia wraca? – Zapytał Bill, patrząc na Toma.
- UPS!
– Krzyknął Tom i złapał się za głowę, gdy zobaczył bałagan, jaki zostawili. Kilka
krzeseł było całkowicie do wymiany, do tego ciemny dywan był całkowicie
nawodniony. – Za dwie godziny.
- Zadzwonię
do kumpla załatwi to w dziesięć minut… – Bill uspokoił brata. Tom spojrzał na
Billa mocno zdezorientowany i jedynie pokiwał
głową. Bill wyciągnął telefon z kieszeni, który o dziwo przeżył cały ten napad
agresji. – Hej David? No słuchaj… Mam meblowy problem… Tak… Znowu miałem napad…
– Bill się zaśmiał. – Jesteś cudowny! – Krzyknął entuzjastycznie. – No dobra. To za ile? Okay.. – Bill podał mu
jeszcze adres i się pożegnał.
- I
co? – Zapytał Tom.
- Będzie
za 15 minut z całym asortymentem.
- Mhm…
– Mruknął chłopak.
***
Gdy
salon już stał, taki, jak wcześniej,
tylko w innych kolorach. Bill i Tom w końcu ruszyli na trening. Ubrali ciepłe kurtki z kapturami i ruszyli przed
siebie.
- Skąd
znasz tego gościa? – Zapytał nie pewnie Tom patrząc na chłopaka.
- Hm? David? To mój kolega… Załatwiłem mu kilka
spraw i teraz on przywozi mi zawsze jakieś meble z jakiejś kolekcji, która jeszcze
nie wyszła. – Zaśmiał się Bill.
- Aha.
Bill… Ja… Ty… My… – Tom nie wiedział, jak zacząć ma temat. – Tej nocy. My…
- Tak
wiem, Tom, ale również patrzę na to, że jest to nie legalne i mimo iż ja do Ciebie
też coś czuję, to wiem, że przez prawo mógłbym Cię stracić… – Szepnął chłopak
smutno. – A poza tym wiesz, jakie byłoby piekło, jakby ktoś się dowiedział, że
jesteśmy „inni”?
- Domyślam
się.. –
Westchnął jedynie blondyn. Bill wyciągnął rękę nad ławkę, a ta zaczęła
się ogrzewać, a w wyniku tej reakcji zaczęła ona parować. Tom usiadł na suchej
teraz ławce i patrzył przenikliwie w deszcz. – Idą. – Mruknął uśmiechając się
lekko.
Andreas
miał na sobie żółtą kurtkę, a jego młodszy brat granatową. Wszyscy się
przywitali.
- Hm…
Chodźmy na trening… – Mruknął Bill, wciąż nie ufnie.
- Ale
możemy zrobić go tutaj… – Zaśmiał się Andreas.
- Ale
pada deszcze…! – Pisnął starszy Kaulitz.
- Bariera!
– Andy krzyknął w przestrzeń. Szklana powierzchnia otoczyła ich czwórkę. Andy
zamknął oczy, a gdy je otworzył były pomarańczowe. W dłoni zamiast miecza miał złoty
łańcuch, który unosił się w powietrzu nad ziemią. Andreas zamienił się w wodnego
człowieka ze skrzelami. Tom i Bill zamienili się w formy Ying i Yang. Po czym chłopcy
zaczęli trening!
…******…
Dobra macie. Kolejną notkę nie wiem kiedy dodam T.T.
Mam na głowie YouTube’a, szkołę i święta xD..
Po
staram się napisać kolejną notkę na 24.12 :D, ale nic nie obiecuje..
Liczę na komentarze ;)..
^^Andy
Andreas^^
Po przemianie xD..
Fajnie opisałaś czas przed treningiem! Biedne meble, hahaha ^^
OdpowiedzUsuńFENOMEM;)
~ Żona Madary :*